W jednej z placówek czeskiej sieci Coop cena masła wynosiła 99,90 koron, co wywołało poruszenie wśród klientów.
Nieco później okazało się jednak, że był to wynik błędu systemowego. Jak wyjaśnił Roman Slamka, przewodniczący zarządu Jednoty Volyne, cena w tej placówce została wygenerowana automatycznie. Standardowa cena tego produktu w ich sklepach wynosi obecnie 84,90 koron (ok. 14,50 zł), co również stanowi wyzwanie dla klientów.
Gdybyśmy nie regulowali tej ceny, rzeczywiście mogłaby wynosić 99,90 koron. Nasza marża jest minimalna, aby produkt był bardziej dostępny dla klientów - dodał Slamka, cytowany przez "Blesk".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chociaż masło osiąga rekordowe ceny w niektórych sklepach, można je znaleźć taniej w innych miejscach. Na przykład w sieci Billa w Uściu nad Łabą masło Jihoceska Madeta kosztuje 75,90 koron (ok. 13 zł) za 250 g.
Masło drożeje. Może być jeszcze gorzej
Generalny dyrektor Madety (czeskie przedsiębiorstwo spożywcze), Milan Teply, zapowiedział, że od stycznia 2025 roku ich produkty zdrożeją o kolejne 5 proc. z powodu rosnących kosztów produkcji. To oznacza, że w nadchodzących miesiącach masło będzie jeszcze droższe.
Na rosnące ceny masła wpływa kilka czynników. Według ekonomisty Jiriego Cihlara, kluczowym powodem jest niedobór mlecznych składników na rynku, w szczególności mlecznego tłuszczu, którego ograniczona podaż znacząco winduje ceny.
Jeżeli dodamy do tego rosnące ceny skupu mleka i wzrost cen pracy, to naturalnie efektem będzie wzrost cen masła. Konieczne jest też doliczenie do jego ceny marży sprzedającego. Różnie to wygląda w przypadku poszczególnych sprzedawców, co jest jedną z przyczyn różnic w cenach masła - wyjaśnił ekonomista w rozmowie z "Bleskiem".