Na amerykańskim rynku pracy rośnie poczucie niepokoju. Choć dane wskazują na stabilność, wielu pracowników obawia się masowych zwolnień i rosnącego bezrobocia. Wskaźnik zaufania konsumentów Conference Board spadł w marcu do najniższego poziomu od 12 lat, sygnalizując obawy o przyszłe dochody i zatrudnienie.
To znak, że ludzie zaczynają bać się o własną sytuację - mówi Stephanie Guichard, starsza ekonomistka Conference Board, cytowana przez "Business Insider". - Coraz więcej osób zaczyna martwić się także o finanse swoich rodzin. Jesteśmy w punkcie, w którym mogą zacząć zmieniać swoje zachowania - dodaje.
Czytaj także: Polacy chcą dożywocia. Ten sondaż mówi wszystko
Badania Uniwersytetu Michigan potwierdzają ten pesymizm. Prognozy dotyczące bezrobocia w nadchodzącym roku są najgorsze od czasów Wielkiego Kryzysu, a dwie trzecie ankietowanych uważa, że bezrobocie wzrośnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jeśli rynek pracy naprawdę osłabnie lub ludzie uwierzą, że osłabnie, a do tego zaczną obawiać się o stabilność swoich dochodów, nie będą skłonni do dużych wydatków, podejmowania ryzyka finansowego, inwestowania czy zakładania firm - mówi Joanne Hsu, dyrektorka badań konsumenckich na Uniwersytecie Michigan.
Choć oficjalnie rynek pracy wygląda dobrze, stopa bezrobocia pozostaje na zdrowym poziomie, a zwolnienia są stabilne, pojawiają się sygnały ostrzegawcze. Daniel Zhao, główny ekonomista Glassdoor, zauważa, że liczba wzmianek o zwolnieniach w recenzjach pracowników wzrosła o 5 procent w porównaniu z ubiegłym rokiem.
Wielu pracowników czuje się wypalonych z powodu niedoborów personelu i obawia się kolejnych redukcji etatów.
Duża niepewność w USA
Niepewność stała się słowem kluczem. Wskaźnik niepewności polityki gospodarczej w USA jest wyższy niż podczas pandemii. Chaos w gospodarce i polityce, sprzeczne informacje o cłach oraz masowe zwolnienia w sektorze publicznym pogłębiają zamieszanie. Pracownicy widzą nagłówki o recesji w sektorze pracy umysłowej i zastanawiają się, czy w razie potrzeby znajdą nową pracę.
Eksperci podkreślają, że złe samopoczucie nie oznacza jeszcze faktycznego pogorszenia sytuacji.
Wszystkie dotychczasowe dane sugerują raczej stopniowe pogarszanie się sytuacji, a nie gwałtowne załamanie - ocenia Guy Berger z Burning Glass Institute.
Przypomnijmy, że w kwietniu 2025 roku prezydent Stanów Zjednoczonych, Donald Trump, ogłosił wprowadzenie szeroko zakrojonych ceł na importowane towary, co zapoczątkowało nową wojnę celną na skalę globalną. Decyzja ta była motywowana kilkoma kluczowymi czynnikami.
Czytaj także: Widziałeś ją? Natychmiast zadzwoń na policję
Jednym z nich jest korekta deficytu handlowego. Trump argumentował, że ogromny deficyt handlowy USA, wynoszący 1,2 biliona dolarów w poprzednim roku, jest wynikiem nieuczciwych praktyk handlowych partnerów zagranicznych. Wprowadzenie ceł miało na celu zmniejszenie tego deficytu poprzez ograniczenie importu i zachęcenie do produkcji krajowej.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.