Na sprzedaż jest 37-metrowe mieszkanie w Ostrowcu Świętokrzyskim. Cena wydaje się atrakcyjna. W dobie apartamentów za pół miliona, 175 tys. zł (niewiele ponad 4700 zł za metr kwadratowy) to naprawdę niewiele. Średnia cena mieszkania w mieście to ok. 5100 zł za metr kwadratowy.
Nie każdy może jednak obejrzeć mieszkanie. Za taką "przyjemność" należy zapłacić. Kwota? 50 zł. Opłata ma wynikać z "braku rzetelności oglądających".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z uwagi na fakt, że niektórzy są nierzetelni i nie pojawiają się po umówieniu terminu albo przychodzą sobie z ciekawości pooglądać mieszkanie, a ja mam dość daleko, to wprowadzam opłatę 50 zł za oglądanie mieszkania - napisał właściciel w ogłoszeniu.
Ogłoszenie szybko stało się popularne w sieci. Na różnych portalach pojawiają się screeny z ofertą. Internauci uważają, że sprzedający zrobił sobie "dodatkowy biznes na oglądaniu nieruchomości".
50 złotych za oglądanie mieszkania. Niech bramkę wstawi i biletomaty - napisał jeden z użytkowników serwisu X, który udostępnił w sieci screeny z ogłoszenia.
"Mieszkam 200 km od mieszkania. Oglądający nie są rzetelni"
Sprawdziliśmy, czy oferta nie jest internetowym żartem, jakie pojawiają się w sieci. Zadzwoniliśmy do sprzedającego, podając się za zainteresowanego klienta, aby wypytać o szczegóły "tajemniczej opłaty".
Okazuje się, że konieczność wniesienia kwoty 50 zł za oglądanie mieszkania to faktyczny element oferty. W rozmowie z nami właściciel przyznał, że wymaga opłaty od każdego zainteresowanego.
No jest taka opłata. 50 zł. Dlaczego? Ja mam 200 km od mieszkania. Oglądający nie są rzetelni. Wiele osób dzwoni, pyta o mieszkanie. Ogląda z ciekawości. Ja wydaję pieniądze na paliwo i tracę - mówi nam sprzedający.
Okazuje się, że opłata nie jest zwracana każdemu. Zwrot otrzyma wyłącznie kupujący, który podpisze umowę przedwstępną. 50 zł płaci się podczas spotkania ze sprzedającym.
Zapłaci pan, jak wejdzie pan do mieszkania. Nie musi mi pan przelewać. Spotkamy się i da mi pan pieniądze - tłumaczy sprzedawca.
Na pytanie, czy dostaniemy jakieś potwierdzenie wniesienia zapłaty, czy paragon, sprzedający reaguje śmiechem.
Nie no, ja nie jestem przedsiębiorcą, tylko osobą prywatną. Jak mam panu wystawić paragon? - pyta prześmiewczo mężczyzna.
Okazuje się, że "zainteresowanie zakupem mieszkania" było spore, a jedna osoba jest już w trakcie podpisywania umowy sprzedaży nieruchomości.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.