Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...
Rafał Strzelec
Rafał Strzelec | 

Limit połowu ryb na Bałtyku. "Dla Polski to wygrana"

8

Zmniejszono limity połowu ryb na Morzu Bałtyckim. We wrześniu Komisja Europejska apelowała o wprowadzenie ograniczeń dla rybaków. Były one nawet bardziej restrykcyjne, ale i tak konieczne do wprowadzenia ze względu na kurczącą się populację.

Limit połowu ryb na Bałtyku. "Dla Polski to wygrana"
Surowe limity połowu ryb dla Bałtyku (Getty Images, Arterra)

We wtorek (22 października) państwa członkowskie Unii Europejskiej osiągnęły porozumienie w sprawie nowych kwot połowowych na Morzu Bałtyckim na 2025 rok. Zgodzono się na zmniejszenie połowów większości gatunków, w tym szprota i dorsza, jednak limity są wyższe niż te proponowane przez Komisję Europejską. Jednocześnie zwiększono kwoty połowowe śledzia w centralnej części Bałtyku.

Nowe limity zakładają redukcję połowów większości gatunków na Bałtyku, zgodnie z zaleceniami naukowymi Międzynarodowej Rady Badań Morza (ICES), choć nie w tak radykalnym stopniu, jak chciała Komisja Europejska.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Cechy jednolitego rynku UE. Eksperci o barierach i możliwościach dla Polski

Limit połowu na Bałtyku. Zmniejsza się populacja gatunków ryb

Populacje dorsza we wschodniej i zachodniej części Bałtyku nadal znajdują się w złym stanie. Państwa członkowskie zgodziły się więc jedynie na ustalenie kwot dla przyłowów, aby umożliwić odbudowę populacji. Ogólnie kwoty te zostały zmniejszone o 28 proc. i 22 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem, jednak nie do tak skrajnych poziomów, jak proponowała Komisja, która chciała ograniczeń o 68 proc. i 78 proc. Państwa członkowskie poparły także propozycję KE, by zakazać rekreacyjnych połowów dorsza na całym obszarze, dopuszczając jedynie przypadkowe przyłowy.

Utrzymane zostały ubiegłoroczne limity połowowe dla gładzicy. Mimo że stada tej ryby są zdrowe, ograniczenia pozostawiono, ponieważ podczas połowów gładzicy często dochodzi do nieumyślnych połowów zagrożonego dorsza.

Rada zgodziła się zmniejszyć o 31 proc. całkowite połowy szprota, aby lepiej chronić ten gatunek. Przyjęte limity są jednak nieco wyższe niż te, których domagała się KE (42 proc.). Uprawnienia na połowy łososia w centralnej części Bałtyku spadły o 36 proc., natomiast w Zatoce Fińskiej udało się utrzymać ubiegłoroczne kwoty. Ograniczone dodatkowo zostaną rekreacyjne połowy tych ryb w głównym basenie morza – będzie można złowić nie więcej niż jeden okaz łososia na rybaka dziennie. Po złowieniu pierwszego okazu rybacy rekreacyjni będą musieli zaprzestać połowów łososia do końca dnia.

Nie wszystkie limity zmniejszono

Zwiększono natomiast uprawnienia połowowe o 108 proc. dla śledzia w Bałtyku środkowym – istotnym m.in. z punktu widzenia Polski – ponieważ stada tych ryb udało się odbudować od ubiegłego roku powyżej minimalnego zrównoważonego poziomu. W tym przypadku pozytywne są także dalsze prognozy naukowe dotyczące odbudowy stad.

Gorzej przedstawia się sytuacja śledzia zachodniobałtyckiego, gdzie stada są w gorszym stanie. Państwa członkowskie postanowiły utrzymać ubiegłoroczne limity na tzw. nieuniknione przyłowy, czyli sytuacje, gdy ryby łowione są nieumyślnie przy połowie innych gatunków. Pozyskiwanie śledzi w tej części Bałtyku będzie też nadal wyłączone dla drobnego rybołówstwa przybrzeżnego. Jeśli chodzi o stan śledzia w Zatoce Ryskiej i Zatoce Botnickiej, nieco się on poprawił, ale kraje zdecydowały się podnieść kwoty połowowe jedynie o 10 proc. i 21 proc.

Limity na Bałtyku korzystne dla Polski?

Jak dowiedziała się Polska Agencja Prasowa w instytucjach UE, uzgodnione we wtorek limity są korzystne dla Polski, ponieważ – mimo ogólnie niższych kwot połowowych – udało się nieco podnieść przyłowy dorsza i szprota oraz zwiększyć limity na połowy śledzia w centralnej części Bałtyku.

Dla Polski to wygrana, bo mamy zwiększenie przyłowów dorsza wschodniego z proponowanych 52 ton do 113 ton i dorsza zachodniego z 11 ton do 31 ton. Przyłowy szprota też zwiększono z proponowanych 34 tys. ton do 41 tys. ton - stwierdził rozmówca PAP.

Wiceminister rolnictwa Jacek Czerniak jeszcze przed posiedzeniem unijnych ministrów ds. rolnictwa w Luksemburgu zapowiedział, że Polska będzie walczyć o złagodzenie propozycji KE i przekonywać państwa członkowskie, by przy ustalaniu kwot połowowych wzięły pod uwagę także skutki społeczno-ekonomiczne swojej decyzji dla rybaków.

We wtorkowym oświadczeniu unijni ministrowie ds. rybołówstwa przyznali, że "wzięli pod uwagę zarówno względy środowiskowe, jak i społeczno-gospodarcze, dążąc do zapewnienia zrównoważonych praktyk połowowych przy jednoczesnym wspieraniu źródeł utrzymania osób zatrudnionych w sektorze rybołówstwa".

Źródło:PAP
Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Zobacz także:
Wróć na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić