Został już tylko ponad tydzień ostatniej tury ferii zimowych. Przerwę od szkoły mają obecnie uczniowie z woj.: lubelskiego, łódzkiego, podkarpackiego, pomorskiego i śląskiego. Pozostałe województwa już zakończyły ferie.
Właściciele pensjonatów przy stokach narciarskich w Krynicy-Zdroju zauważyli wyraźny spadek zainteresowania ich hotelami wśród turystów z Warszawy. Dlaczego? Okazuje się, że Warszawiacy wolą jechać w Alpy.
Po raz pierwszy nie było tylu narciarzy z Warszawy i Mazowsza, co w ubiegłych latach. Widzimy wyraźnie, że ten klient zaczyna odpływać w Alpy. Powód? Ceny się wyrównały, a w Polsce nie jesteśmy już tak konkurencyjni, jak przed pandemią - mówi "Gazecie Wyborczej" Daniel Lisak z Krynickiej Izby Turystycznej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Okazuje się, że biura podróży często oferują zorganizowane wycieczki wraz z przelotem, hotelem i karnetami na stoki w korzystniejszej cenie niż w Krynicy czy w Zakopanem.
Jak ustaliła "Gazeta Wyborcza" obłożenie hoteli w Krynicy-Zdroju wyniosło około 85-90 proc. Z kolei w Zakopanem odnotowano obłożenie na poziomie 70 proc. w ostatnich dwóch tygodniach. Turyści coraz częściej skracają wyjazdy do 3-4 dni. Zauważalny trend jest wynikiem rosnących kosztów życia.
- Ceny w Polsce poszły w górę głównie przez wysokie koszty energii i utrzymania obiektów. To nie tylko problem Krynicy, ale całej turystyki w kraju - tłumaczy "GW" przedstawiciel Krynickiej Izby Turystycznej. - Nie mamy jak walczyć z potężnymi biurami podróży, które organizują wyjazdy w Alpy w cenach często niższych niż pobyt w Polsce. Możemy tylko liczyć na to, że nasze atuty w postaci świetnej obsługi i lokalnych atrakcji sprawią, że część turystów zostanie w kraju - dodaje.