Nasza czytelniczka wybrała się w miniony weekend na zakupy na pobliski bazarek na Ursynowie. Przechadzając się alejkami, zaskoczył ją widok jednego ze stoisk. Nie spodziewała się, że o tej porze roku można jeszcze kupić polskie świeże maliny.
Otóż kobieta na jednym ze stoisk zauważyła piękne, czerwone maliny w papierowych pojemnikach. Cena za ok. 250 gr to 12 zł. Sprzedawca malin rozwiesił na stoisku kilka kartek, na których czytamy: "Malinka słodziusieńka, z własnej plantacji. Niepryskana. Dziś zrywana".
Pani Ewelina najpierw bardzo się ucieszyła, że kupiła świeże maliny. Jednak, gdy wróciła do domu zaczęła się zastanawiać, czy nie dała się nabrać na zapewnienia handlarza, że maliny są świeżo zerwane. Napisała do nas z zapytaniem, czy to możliwe, że pod koniec listopada polskie maliny nadal owocują.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wątpliwości naszej czytelniczki rozwiał Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP.
- Mamy takie odmiany malin tzw. powtarzające, które owocują do pierwszych silnych przymrozków. Jeżeli ten krzew był osłonięty np. rośnie w szklarni lub w tunelu foliowym to jest bardzo możliwe, że o tej porze roku dał owoce - tłumaczy nasz rozmówca.
- Jest więc duże prawdopodobieństwo, że są to polskie maliny. Importowane są dużo droższe, to się najczęściej po prostu nie kalkuluje - dodaje prezes Związku Sadowników.
Trzeba jednak podkreślić, że maliny, które owocują nawet w listopadzie, dojrzewają wolniej niż te latem, ale są w stanie naturalnie dojrzeć. Mogą być też mniej słodkie, ale nadal są smaczne. - Nawet te, które są obecnie sprzedawane w marketach to często też są maliny z Polski - podkreśla Mirosław Maliszewski.
To są maliny, które owocują na pędach, które wypuściły w tym roku, w odróżnieniu od malin, które owocują na wiosnę i w lecie, te owocują na pędach które urosły w zeszłym roku. Wiec, dopóki te pędy rosną, to wystarczy, że jest w miarę ciepło i mają trochę światła, by owocować. Zresztą maliny jako krzew naturalny rosną w lasach, więc one nie wymagają dużego naświetlania - podkreśla nasz rozmówca.
Warto zapytać o certyfikat!
A czy to możliwe, że maliny są niepryskane, jak zapewnia sprzedawca na ursynowskim bazarku? - Malina w produkcji ekologicznej jest dosyć łatwa w uprawie. Jednak bardziej jest to chwyt marketingowy. To czy ona jest niepryskana, to trzeba by sprawdzić badaniami. Maliny niepryskane muszą posiadać certyfikat, który jest gwarantem, że owoce są niepryskane - podkreśla ekspert.
Edyta Tomaszewska, dziennikarka o2.pl