Asp. szt. Mateusz Biernacki zginął podczas interwencji na warszawskiej Pradze Północ. Został śmiertelnie postrzelony przez młodego policjanta, który pomylił go z agresywnym mężczyzną. 34-latek osierocił dwójkę dzieci i zostawił żonę z kredytem na nowe mieszkanie.
Koledzy funkcjonariusza zorganizowali zbiórkę, by pomóc wdowie i sierotom przetrwać najtrudniejsze chwile. Mimo że od tragedii minęło już 55 dni, wdowa po zastrzelonym policjancie wciąż czeka na odszkodowanie i rentę. Minister Tomasz Siemoniak zapewniał, że decyzje zostały podjęte, ale przelewy jeszcze nie dotarły.
Adwokat Bartosz Lewandowski ujawnił, że wdowa otrzymała łącznie 93,5 tys. zł, które były świadczeniami należnymi jej mężowi. W skład tej kwoty wchodzi m.in. ekwiwalent za urlop, odprawa pośmiertna i nagrody. Dodatkowo otrzymała częściowy zwrot kosztów pogrzebu oraz zapomogi.
Czytaj także: Romowie w Zakopanem. Postawili dwa radiowozy. Oto efekt
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ministerstwo poinformowało, że zakończono postępowanie w sprawie odszkodowania i przyznano rentę rodzinną. Jednak adwokat wdowy twierdzi, że nie otrzymali jeszcze żadnych informacji na ten temat. Jak zapewnił rzecznik prasowy ministra spraw wewnętrznych i administracji, wdowa może liczyć na dodatkowe odszkodowanie w wysokości 178 tys. zł.
- Zostanie uruchomione w trybie natychmiastowym - zapewnił w rozmowie z "Faktem" Jacek Dobrzyński z MSWiA.
Komendant Główny Policji ma zwrócić się do MSWiA o 100-proc. podwyższenie kwoty odszkodowania. Pełnomocnik pani Marii podkreśla, że wdowa czeka na wypłacenie środków, które są kluczowe dla jej rodziny.