Tysiącom aptek grozi zamknięcie. "Są zmuszani do zamykania placówek"
Ponad 7 tys. aptek w Polsce może zostać zamkniętych z powodu decyzji Głównego Inspektora Farmaceutycznego. Właściciele aptek apelują o pomoc do minister zdrowia Izabeli Leszczyny.
Jak informuje Polska Agencja Prasowa, w Polsce aż 2/3 aptek stoi przed widmem zamknięcia. Decyzje o odebraniu zezwoleń na prowadzenie działalności podejmuje Główny Inspektor Farmaceutyczny. Właściciele aptek, zjednoczeni w Stowarzyszeniu Poszkodowanych „Apteka Zamknięta”, apelują o interwencję do minister zdrowia Izabeli Leszczyny.
Mariusz Cyrankiewicz, przedstawiciel stowarzyszenia, podkreśla, że decyzje dotyczą wydarzeń sprzed 7-8 lat, kiedy sprzedaż leków do przychodni była legalna.
Właściciele aptek po siedmiu latach życia w ciągłej niepewności, na mocy otrzymywanych obecnie decyzji, są zmuszani do zamykania swoich placówek z dnia na dzień - mówi Cyrankiewicz, cytowany przez PAP.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Odwołanie naukowca za pomocą maila. Minister Nauki się tłumaczy
Skutki dla rynku
Zamknięcie tak dużej liczby aptek może wpłynąć na wzrost cen leków i ograniczenie dostępu do nich. Jerzy Piotr Mazurek ze stowarzyszenia zaznacza, że działania farmaceutów były zgodne z prawem i etyką zawodową.
Jesteśmy przekonani, że nasze działania były zgodne z etyką zawodową, a sprzedawane leki ratujące zdrowie i życie nie były wykorzystywane w sposób niezgodny z przeznaczeniem - podkreśla Mazurek.
Farmaceuci domagają się możliwości odwołania od decyzji GIF i przedstawienia swoich argumentów przed sądem. Obawiają się, że jeśli sąd przyzna im rację za kilka lat, reaktywacja aptek będzie niemożliwa. - Chcemy pokazać, że to nie my, aptekarze, jesteśmy winni tej sytuacji, ale jako jedyni ponosimy jej konsekwencje — dodaje Cyrankiewicz.
Stowarzyszenie uruchomiło infolinię z pomocą prawną oraz zbiera podpisy pod petycją w obronie zamykanych aptek. - Niestety, wielu farmaceutów boi się ujawnić, że toczą się przeciwko nim sprawy, myśląc, że zostali pozostawieni sami sobie — mówi Mazurek.