Masło dla wielu osób jest nieodłącznym elementem codziennych posiłków. Niestety, w ostatnim czasie to jeden z produktów, który bardzo zdrożał. Są jednak ludzie, którzy zwykle masła używają do smarowania chleba.
Jak zauważa w rozmowie z portalem farmer.pl Mariusz Dziwulski, ekspert ds. analiz rynku rolno-spożywczego z PKO Banku Polskiego, w tym roku mieliśmy do czynienia z niską dynamiką produkcji mleka na niektórych rynkach, np. w USA, Nowej Zelandii, czy Argentynie.
Jak dodaje Dziwulski nastąpiła również zmiana struktury produkcji wyrobów mlecznych. Z kolei przed rokiem zmalała produkcja w Unii Europejskiej na rzecz wzrostu produkcji innych artykułów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trzecim czynnikiem wskazanym przez eksperta jest wzrost siły nabywczej konsumentów w 2024 r., który "pozytywnie oddziałuje na popyt na niektóre produkty żywnościowe, w tym na masło".
Niska dynamika produkcji mleka u głównych światowych graczy na początku trzeciego kwartału tego roku nie pozwala oczekiwać większych korekt cenowych w najbliższych tygodniach - mówi Mariusz Dziwulski w rozmowie z farmer.pl. - Z uwagi na możliwą barierę popytu, gdyż kupujący nie muszą akceptować bardzo wysokich cen, podwyżki cen masła mogą nieco wyhamować - uspokaja.
Czytaj więcej: Youtuber Kickster o Buddzie. Mówi o loteriach
Według analityka, przez wysokie ceny masła we wrześniu, może zmienić się struktura produkcji artykułów mlecznych, tym samym podaż na rynku nieznacznie wzrośnie.
Poziom 10 zł może stanowić barierę psychologiczną dla wielu konsumentów. Ponadto masło przyciąga dużą uwagę klientów, z uwagi na powszechność, i z tego powodu jest często obejmowane promocjami, a zróżnicowanie cen na poziomie sklepów jest stosunkowo duże – kończy Dziwulski.