Dane Eurostatu z 2023 roku pokazują, że największym emitentem dwutlenku węgla w Europie są Niemcy. Polska znalazła się na czwartym miejscu z emisją 377,2 mln ton, za to nasi zachodni sąsiedzi wygenerowali 720,4 mln ton CO2. Więcej niż Włosi i Francuzi. Z czego wynika tak ogromny ślad węglowy kraju, który powszechnie stawia na odnawialne źródła energii?
Niemcy popełniły gigantyczny błąd, odchodząc od elektrowni jądrowych, w praktyce zastępując je energetyką na paliwa kopalne. W latach 70. i 80. niemiecka młodzież protestowała przeciwko atomowi, zaś kilka dekad później to pokolenie mogło zrealizować swoje cele, chociaż mamy już inną rzeczywistość. Jeżeli chodzi o transport, jest on sektorem, w którym emisyjność rośnie, gdyż nie mamy pomysłu na skuteczne polityki publiczne. Elektromobilność w Europie jest wciąż śladowa i nie ma jeszcze zauważalnego wpływu na bilans CO2 - tłumaczy dr hab. Michał Wolański, prof. SGH, dyrektor Instytutu Infrastruktury, Transportu i Mobilności.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ekspert nie ma wątpliwości, że wpływ na emisję gazów cieplarnianych w Niemczech ma transport publiczny. - W Niemczech jest dobrze rozbudowana komunikacja publiczna, ale rządzący wprowadzili tam bilet na cały kraj za 49 euro i za bardzo obniżyli jego cenę. To spowodowało zjawisko zaindukowanych podróży. Społeczeństwo podróżuje więcej, niż wynika to z ich potrzeb, generując ślad węglowy - wyjaśnia dr hab. Wolański prof. SGH.
Równocześnie u naszych zachodnich sąsiadów nie zaobserwowano spadku ruchu drogowego. Ludzie zaczęli więcej jeździć pociągami, ale jednocześnie dalej podróżują samochodami. W efekcie pociągi regionalne, których wprawdzie jest dużo, są często przepełnione i straciły na atrakcyjności w oczach zmotoryzowanych. W Niemczech udział samochodów delikatnie spada, ale to na razie zbyt mały odsetek, a przede wszystkim – trend długoterminowy, a nie skutek obniżenia ceny kolei - tłumaczy naukowiec, który od lat pracuje nad usprawnieniami transportu w Polsce.
Profesor Wolański zauważa, że elektromobilność w Europie nie jest podstawą obniżenia emisji gazów cieplarnianych, chociaż po statystykach widać, że Unia Europejska znacznie zmniejszyła emisję CO2 (3,4 mld ton ekwiwalentu dwutlenku węgla, co oznacza spadek o 7 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim).
Według Michała Wolańskiego, podstawą zmniejszania emisyjności jest zmniejszenie odległości koniecznych podróży, a następnie inwestycja w transport publiczny. Ten temat unijni urzędnicy odpuścili.
Niestety, w którymś momencie odpuszczono temat. Nie promujemy efektywnie przyjaznych środowisku środków transportu. Do elektromobilności droga jest bardzo długa. Jeśli w 2035 roku zabronimy dopuszczania nowych samochodów spalinowych, to dopiero w 2040 roku transport rzeczywiście może być elektryczny w zauważalnej części - tłumaczy ekspert.
Specjalista ds. transportu dodaje też, że Unia Europejska nie może iść wyłącznie w kierunku elektromobilności.
Jeżeli stawiamy na elektromobilność, to nie zmniejszamy energochłonności. Podbijamy wręcz ilość prądu, którą trzeba dostarczyć. Tempa rozwoju OZE w ten sposób zauważalnie nie zwiększymy. Przeciwnie - obciążamy sieć energetyczną, opóźniamy wyłączanie bloków węglowych. Nie tylko zero emisyjność, ale też energooszczędność. Zero emisyjność to pewny rodzaj kapitulacji przed poszukiwaniem rozwiązań energooszczędnych - mówi Michał Wolański w rozmowie z o2.pl.
Polska w czołówce państw, które generują CO2. Ekspert mówi o przyczynach
Kolejne miejsca jeżeli chodzi o emisję CO2 zajmują Francja z 403,4 mln ton oraz Włochy z 399,4 mln ton. Polska jest na czwartym miejscu. Nasz kraj wyemitował 377,2 mln ton gazów cieplarnianych.
Dodajmy, że Polacy są także bardzo wysoko w statystyce emisji gazów cieplarnianych przypadających na jednego mieszkańca. Jesteśmy na czwartym miejscu, po Luksemburgu (13,6 tony per capita), Danii (13,5 tony) i Irlandii (13,3 tony). Wygenerowaliśmy 10,2 tony CO2 na mieszkańca.
Dr hab. Michał Wolański, prof. SGH nie jest tym zdziwiony. Tłumaczy, że w Polsce nadal rośnie udział transportu drogowego w ogóle przewozów. W naszym kraju powstaje coraz więcej dróg szybkiego ruchu, a energochłonność i emisyjność "eksplodowały".
W opinii eksperta problem jest z naszym sceptycznym nastawieniem do elektromobilności i powolny rozwój kolei oraz transportu publicznego.
Nie ma np. pociągów co godzinę na wielu ważnych i odremontowanych za duże pieniądze trasach kolejowych, takich jak chociażby Warszawa – Lublin, czy Warszawa – Białystok. W szczycie powinny jeździć co ok. pół godziny - wyjaśnia Michał Wolański.
Generujemy CO2, bo nie ma przedszkoli? Prof. Wolański wyjaśnia
Co ważne, nie tylko kwestia jazdy samochodem ma wpływ na emisję CO2 w Polsce. Problemem jest m.in. brak infrastruktury takie jak np. żłobki czy szkoły. Prof. Wolański wyjaśnia, że miasta powinny dążyć do decentralizacji miejsc pracy, biurowców czy fabryk. W Polsce jest inaczej.
U nas jest priorytetem, aby budować nowe linie metra czy linie tramwajowe, bez np. budowania żłóbków czy szkół. Uderza w nas też brak polityki mieszkaniowej. W Polsce powstało też wiele fabryk i centrów logistycznych, które są źle skomunikowane. Pracownicy muszą dojeżdżać tam samochodami, a nie np. koleją. To samo oczywiście dotyczy ładunków - kończy ekspert z SGH.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl