Święto św. Barbary, patronki górników, jest szczególnym dniem w górniczych społecznościach. Od wczesnych godzin porannych w wielu miastach Śląska organizowane są pochody orkiestr górniczych i msze. Dla pracowników kopalń to także czas refleksji nad swoim zawodem.
Nastroje na naszej kopalni, która jest dosyć młodą kopalnią, są bardzo dobre. Ludzie składali dzisiaj sobie wzajemnie życzenia, wiele osób przyszło pięknie ubranych. Zamykania kopalń się nie boimy – wykonujemy swoje zadania skrupulatnie od samego przejścia "przez bramę" i odbicia dyskietki – mówi w rozmowie z o2.pl jeden z górników KWK Szczygłowice.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ile zarabia górnik? Dane GUS kontra rzeczywistość
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, średnie wynagrodzenie w sektorze górniczym wynosi około 10 tysięcy złotych brutto miesięcznie. Jednak sami górnicy wskazują, że te statystyki nie odzwierciedlają rzeczywistości większości pracowników kopalń.
Zarobki jednym słowem są wystarczalne, choć nie nadążają za inflacją. PGG stara się wynagrodzić to jednorazowymi premiami, które są na obecne czasy śmieszne – zdradza o2.pl górnik z KWK Rydułtowy.
Dane są przekłamane, tak właśnie myślą ludzie. Trochę nas to boli jako pracowników. Niektórzy patrzą na mnie z góry, jak się dowiadują gdzie pracuję. Zarobki, na jakie może liczyć górnik (nowo przyjęty), to przeważnie 300/400 zł więcej od najniższej krajowej. Po latach rośnie staż pracy, rośnie doświadczenie, a także zarobki danej osoby – to naturalne, jak w każdym innym zakładzie pracy. Średnio zarabia się koło dwukrotności najniższej krajowej – dodaje górnik ze Szczygłowic.
Mimo różnic w interpretacji danych, górnicy są zgodni, że ich wynagrodzenia nie zawsze odzwierciedlają ryzyko, jakie podejmują codziennie, zjeżdżając do pracy pod ziemię.
Niepewna przyszłość – strach przed wygaszaniem kopalń
Rządowe plany dekarbonizacji i stopniowego zamykania kopalń budzą niepokój wśród górników, szczególnie w starszych zakładach. Pracownicy KWK Rydułtowy mają w pamięci ostatni wstrząs wysokoenergetyczny, który odebrał życie jednemu z ich kolegów i pozbawił kopalnię kluczowych rejonów wydobywczych.
Większość górników, z którymi rozmawiałem na temat przyszłości, obawia się przyspieszenia procesu zamykania kopalń. Ta obawa może mieć związek z faktem ryzyka zamknięcia kopalni, na której pracujemy - mówi górnik z KWK Rydułtowy.
Niektórzy starsi pracownicy czują się nieco spokojniej dzięki zapowiadanym urlopom górniczym i odprawom.
Koledzy, którzy zbliżają się do wieku emerytalnego, nie obawiają się redukcji, ponieważ coraz głośniej mówi się o urlopach górniczych lub jednorazowych odprawach, które będą amortyzowały ich odejścia - słyszymy od pracownika kopali, który pragnie zachować anonimowość.
Z kolei młodsi pracownicy patrzą w przyszłość z większą obawą.
Młodsi górnicy żyją nadzieją, że przerobią do emerytury. Świeżo przyjęci nie wierzą w to, że "dorobią" - dodaje nasz rozmówca.
Codzienność pod ziemią
Praca w kopalni wiąże się z dużym ryzykiem, czego dowodem są ostatnie wydarzenia na KWK Rydułtowy. Wstrząs nie tylko zabił jednego z pracowników, ale wpłynął także na psychikę pozostałych.
Po tym wstrząsie na Rydułtowach wielu górników ma swego rodzaju PTSD. Niektórzy dalej korzystają ze zwolnienia lekarskiego od psychiatry, bo przeżyli traumę, będąc tam na dole podczas wypadku. Wstrząs miał realny wpływ na moją kopalnię i nastroje związane z górnictwem ogólnie – mówi o2.pl górnik z Rydułtów.
Mimo to wielu z nich kontynuuje pracę, adaptując się do warunków.
Wypadki są i będą. Nie myśli się o tym, kwestia przyzwyczajenia. Znam ludzi, którzy zjechali raz pod ziemię i od razu mdleli – inne ciśnienie, temperatura – dopowiada górnik z KWK Szczygłowice.
Przeczytaj też: Wzrost wydatków Europejczyków przed świętami. Polska w czołówce
Danuta Pałęga, dziennikarka o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.