Tania odzież i kosmetyki, plastikowe gadżety, latarki, wkrętarki, miksery, obrusy, parasolki, rowery - lista produktów, które kupujemy na chińskich platformach sprzedażowych, jest bardzo długa. Klientów przyciągają przede wszystkim niskie ceny i ogromny wybór.
Jednak, jak podkreśla prof. Mariusz Jędrzejko w rozmowie z PAP, gdy robimy zakupy na chińskich platformach, "wydaje nam się, iż kupujemy jak milionerzy na Piazza di Spania lub via Condotti, ale tak naprawdę wyrzucamy pieniądze w błoto".
Socjolog: Chińczykom dorównują tylko Żydzi
Chińskie platformy sprzedażowe, takie jak Temu czy Shein, zyskały ogromną popularność dzięki zaawansowanym technikom marketingowym. Prof. Mariusz Jędrzejko zauważa, że Chińczycy, którzy mają ogromne doświadczenie w handlu, doskonale rozumieją, co i w jakich okolicznościach kupują ludzie na całym świecie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chińczycy mają pięć tysięcy lat doświadczenia w handlu - nie ma takiej drugiej cywilizacji, która by dysponowała tak wielkim kapitałem doświadczeń w wymianie towarowej. [...] Dlatego bardzo dobrze wiedzą, kto, w jakich okolicznościach i co kupuje. Umieją wnikać w stare kultury, jak i osadzać się na zupełnie nowych rynkach. Dorównują im tylko Żydzi - podkreśla Jędrzejko w rozmowie z PAP.
Ekspert wskazuje, że zachodnia kultura konsumpcyjna różni się od chińskiej. Podczas gdy na Zachodzie sukces mierzony jest posiadaniem i wizerunkiem, w Azji liczy się długoterminowe planowanie i hierarchizacja społeczna. Chińskie firmy są gotowe inwestować w klientów przez wiele lat, zanim osiągną zysk.
Co tanie, to drogie?
Chińskie platformy stosują różne techniki, by przyciągnąć klientów. Oferują produkty w atrakcyjnych cenach, często z dodatkowymi "nagrodami" za zakupy. To sprawia, że klienci wracają, nawet jeśli jakość produktów jest niska.
Wszystko sprowadza się do tego, że wydaje nam się, iż kupujemy jak milionerzy na Piazza di Spania lub via Condotti, ale tak naprawdę wyrzucamy pieniądze w błoto. Równie dobrze moglibyśmy palić nimi w kominku. Jesteśmy wprowadzani w błąd, żeby nie powiedzieć oszukiwani, bo na zdjęciach czy filmikach wszystko wygląda perfekcyjnie. Ale nic dziwnego, gdyż pracują nad tym świetni fachowcy umiejący wmówić nam, że kupujemy towary z najwyższej półki, a tak naprawdę to są towary najwyższego dziadostwa - podkreśla ekspert.
Nawet kilka tysięcy złotych miesięcznie
Socjolog ostrzega, że niekontrolowane zakupy na chińskich platformach mogą prowadzić do poważnych problemów finansowych, a "ludzie sięgają po pomoc zazwyczaj dopiero wtedy, gdy koło zakupów jest nakręcone do czerwoności".
Mam pacjentów, którzy na portalach zakupowych zostawiają po kilka tysięcy złotych miesięcznie, co w znaczący sposób przekłada się na długi i jakość ich życia. Nie mają na rachunki, ale kompulsywnie kupują śmieci, których nie potrzebują - przyznaje proj. Jędrzejko.
"Jeśli popatrzymy na to globalnie, okaże się, iż na tym chińskim dziadostwie, jako społeczeństwo, jako gospodarka, tracimy setki milionów złotych, a wygląda na to, że będą to straty rosnące, bo popularność chińskich platform internetowych rośnie" - zaznacza.
Ekspert wskazuje, że zakupoholizm w kontekście chińskich platform sprzedażowych jest poważnym problemem, niestety "znalezienie pomocy w przypadku tego typu zaburzeń nie jest w Polsce łatwe". Ludzie niezamożni szukają pomocy w ramach NFZ i tu problemem jest brak dostępności. Z kolei zamożniejsze osoby często nie szukają pomocy, bo wstydzą się przyznać do swojej słabości.
Prof. Jędrzejko apeluje o racjonalizację zachowań konsumenckich, aby uniknąć pułapek marketingowych i chronić lokalne rynki.