W ostatnich latach systematycznie powraca temat ustawy zobowiązującej właścicieli do czipowania swoich psów i kotów. Jest to reakcja na rosnącą liczbę bezpańskich zwierząt oraz tych, które ze względu na swoich nieodpowiedzialnych opiekunów lądują na ulicy. Zapobiec temu mają czipy, będące swego rodzaju dowodami osobistymi dla zwierząt.
Pomysł dotyczący obowiązkowego czipowania zwierząt pojawiał się wielokrotnie. Tym razem jednak wiele wskazuje na to, że za sprawą projektu ustawy o Krajowym Rejestrze Oznakowanych Psów i Kotów w końcu wejdzie on w życie. Jak zwraca jednak uwagę Leszek Świętalski już teraz można zauważyć tam wiele luk i niekonsekwencji.
Z jednej strony dobrze, że w końcu jakiś projekt jest. Jednocześnie trochę się różni od założeń, które były początkowo były prezentowane w ministerstwie i jest niestety trudny do zaakceptowania — stwierdził w rozmowie z TVN 24 Leszek Świętalski ze Związku Gmin Wiejskich Rzeczypospolitej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Obowiązkowe czipowanie psów i kotów
Przede wszystkim jednym z głównych zarzutów Świętalskiego jest niezwykle długa perspektywa pełnego zaczipowania wszystkich zwierząt w Polsce. Jednocześnie jego zdaniem "powinno się także wyeliminować całkowicie możliwość ingerencji w rejestry poprzez samego właściciela", tak by psy i koty na papierze nie zdychały po 3-4 miesiącach.
Nie do przyjęcia jest sytuacja, gdzie ministerstwo zakłada, że obowiązek czipowania będzie dotyczył tylko nowo narodzonych psów. Biorąc pod uwagę proces legislacyjny, wejście w życie i tym podobne, za około 20 lat być może osiągniemy pełną populację zaczipowanych psów, a przez dwie dekady dalej będziemy w jakiś sposób tolerować porzucanie zwierzęcia i pozostawienie go na pastwę losu. Na koszt tych, którzy zwierzęcia nie posiadają, czyli nas wszystkich. Bez żadnej odpowiedzialności — stwierdził.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.