Panna młoda w szoku. Naprawdę kazali za to zapłacić
Marzących o przepięknym weselu nie brakuje. Niestety, często niesamowite plany są brutalnie weryfikowane. Wszystko za sprawą cen, które mogą przyprawić o zawroty głowy. Swoją historią w rozmowie z "Faktem" podzieliła się pani Zofia. Opowiedziała choćby o ukrytych kosztach uroczystości.
Planowanie ślubu jeszcze nigdy nie było tak stresujące - i kosztowne. Dawniej największym zmartwieniem była decyzja o kolorze serwetek czy smaku tortu. Dziś? To negocjacje z właścicielami sal weselnych, którzy potrafią wycenić nawet... wymianę talerza.
Są sale, które liczą sobie koszt każdego wymienionego talerzyka. Jeśli gość zje ciasto i danie główne na dwóch różnych naczyniach - rachunek rośnie. I to para za to płaci - ujawniła pani Zofia w rozmowie z "Faktem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dramatyczne nagranie z Krzywego Rogu. Policjant nagrał, co zrobili Rosjanie
Jednocześnie przekazała, że koszt wymiany talerza to nawet... 5 zł. Kobieta podliczyła ponadto, że w skrajnych przypadkach wynajem sali dla 100 osób, z jedzeniem, alkoholem i obsługą, może wynieść aż 75 tys. zł. I to już po rabatach.
Panna młoda jest rozgoryczona tym, ile trzeba zapłacić za organizację wesela.
Ja nie wiem, skąd te ceny. Chyba oszaleli. To już nie jest śmieszne - podkreśliła.
Czytaj także: Obrzydliwe, co robił na balkonie. "Ludzie się go boją"
Podatek od własnego alkoholu
Kontrowersje w odniesieniu do wesel wywołuje m.in. tzw. korkowe. Para młoda często dostarcza własny alkohol, a następnie musi zapłacić za możliwość jego podania.
Stawki są różne – od kilku do kilkunastu złotych za butelkę. Jeśli wesele liczy 150 gości, a planujemy 100 butelek, łatwo przeliczyć, że do ceny "talerzyka" dochodzi kolejny, czterocyfrowy wydatek - zauważa "Fakt".