Podwyżka płacy minimalnej do 4,7 tys. zł sprawiła, że 3,5 mln Polaków nie musi obawiać się zajęć komorniczych. Obecne przepisy chronią najniższą pensję przed egzekucją. Komornicy od miesięcy apelują o zmiany, które umożliwią im skuteczniejsze działania wobec dłużników pracujących za minimalne wynagrodzenie - informuje "Fakt".
Czytaj więcej: Ponad 200 zł za godzinę. Niewielu jednak daje radę
Sejmowa Komisja ds. Petycji rozpatruje propozycję, która zakłada obniżenie kwoty wolnej od zajęć komorniczych z 100 do 85 proc. minimalnej pensji. Oznaczałoby to, że z najniższego wynagrodzenia dłużnik musiałby oddawać 15 proc. na spłatę długu. W praktyce komornik mógłby zabrać do 526 zł miesięcznie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rząd nie jest zgodny co do wprowadzenia tych zmian. Ministerstwo Sprawiedliwości i środowisko komorników popierają obniżenie kwoty wolnej, jednak Ministerstwo Rodziny jest przeciwne. Obecnie, w przypadku potrąceń alimentacyjnych, nie obowiązuje kwota wolna, a potrącenie może wynosić do 60 proc. wynagrodzenia - dodaje "Fakt".
Warto nadmienić, że wynagrodzenia z umów zlecenia lub o dzieło nie są chronione kwotą wolną od potrąceń, chyba że stanowią podstawowe źródło dochodu. Wówczas ochrona jest analogiczna jak w przypadku umowy o pracę. Świadczenia takie jak 800 plus, alimenty czy trzynastki dla emerytów są wolne od egzekucji.
Jak informował money.pl, na koniec czerwca 2024 zaległości Polaków przekroczyły 85,5 mld zł. Aż 2,6 mln dorosłych ma problemy z terminową spłatą zobowiązań. - Wałbrzych zajmuje pierwsze miejsce, gdzie przeciętne zadłużenie wynosi 26 tys. zł na osobę, a łączna kwota zaległości mieszkańców przekracza 414 mln zł - dodawał portal. W samej Warszawie mieszkańcy do spłaty mieli 8 mld zł.