Zakonnice w porównaniu do księży rzadziej podejmują się zajęcia na podstawie umowy o pracę. Część z nich może pracować jako katechetki, przedszkolanki lub pomoc w szpitalach. Wówczas odprowadzane są składki w standardowej wysokości.
Dużą część sióstr zakonnych skupia się jednak na pracy, która nie jest w pełni ustosunkowana. Wówczas zakony, do których przynależą, opłacają im 20 proc. składek do ZUS-u. Pozostałe 80. proc. jest dofinansowywane z Funduszu Kościelnego.
Brak możliwości podpisania umowy o pracę skutkuje tym, że po ukończeniu wymaganego wieku (60 lat) zostaje im wypłacane jedynie minimalne świadczenie — aktualnie to ok. 1600 zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na tak niskie emerytury ma wpływ także to, że zakonnice nie mogą pobierać dodatkowych kwot wypłacanych przez Fundusz Kościelny po ukończeniu 75. roku życia. Taki przywilej jest dostępny dla księży.
Portal Money podaje, że w ich przypadku średnie świadczenie wynosi 5 tys. zł, z czego połowa jest wypłacana przez wspomniany Fundusz Kościelny (po osiągnięciu wymaganego wieku).
Zakonnice, które służą Kościołowi w sposób nieodpłatny (edukują, karmią potrzebujących lub prowadzą inne aktywności społeczne, medialne, itp.), mają zapewnione zakwaterowanie (łącznie z odzieżą) i wyżywienie.
Zakon bierze odpowiedzialność także za opłacenie ich leków, podróży (np. do rodziny lub sanatorium) i hospitalizacji, jeśli w podeszłym wieku tego wymagają. Mogą liczyć na wsparcie krewnych, jednak zazwyczaj jest ono okazjonalne i dobrowolne.
Fundusz Kościelny zostanie zlikwidowany?
Nie wszystkie zakony w Polsce są zarządzane w taki sposób, by skutecznie generować zysk. Nad ich działalnością pieczę obejmuje Fundusz Kościelny, któryz kolei jest finansowany z budżetu państwa.
Z dostępnych w sieci informacji wynika, że w 2024 roku trafiło do niego 257 mln zł. Donald Tusk w trakcie kampanii wyborczej przed wyborami parlamentarnymi w 2023 roku zapowiedział likwidację instytucji, jednak, póki co, ta obietnica nie została spełniona.