Banki oferują frankowiczom dodatkowe korzyści w ugodach, nazywając je np. wynagrodzeniem za odstąpienie od dalszych roszczeń. Fiskus traktuje je jednak jako przychód z innych źródeł, podlegający opodatkowaniu według skali podatkowej.
Jak podkreśla Bankier, przykładem jest kredytobiorczyni, która otrzymała znaczną kwotę w zamian za rezygnację z roszczeń. Urząd skarbowy uznał, że musi ona zapłacić podatek dochodowy w wysokości 12 procent lub 32 procent, w zależności od progu podatkowego.
Czytaj także: Ferie zimowe 2025. Oto dokładne daty
Organy podatkowe wyjaśniają, że takie świadczenia nie są umorzonymi wierzytelnościami ani nie wynikają z ujemnego oprocentowania, dlatego podlegają opodatkowaniu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Adwokat Maciej Małanicz-Przybylski z kancelarii KBiW sugeruje w rozmowie z portalem, że frankowicze powinni rozważyć inne rozwiązania.
Zamiast dodatkowych świadczeń za odstąpienie od roszczeń, banki mogłyby zwracać kwoty stanowiące różnicę między saldem kredytu a nadpłaconymi przez klienta środkami.
Poszli na ugodę z bankiem. Mecenas tłumaczy
W innym przypadku frankowicz zrezygnował z roszczeń, a bank wypłacił mu ustaloną kwotę i wystawił PIT-11. Mecenas Małanicz-Przybylski zwraca uwagę, że w takiej sytuacji klient w pierwszym progu podatkowym zapłaci 12 procent podatku, a w drugim - aż 32 procent.
Czytaj także: Nauczyciele z podwyżkami. Dostaną jednak mniej pieniędzy
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.