Międzyzakładowa Organizacja OPZZ Konfederacja Pracy w Kauflandzie i Biedronce zwróciła uwagę na ten problem, publikując 4 lutego 2025 roku na Facebooku zdjęcie fragmentu dokumentu emerytalnego byłej pracownicy Kauflandu.
Przeczytaj też: Kradzież metodą "na kolec". Jak się chronić przed złodziejami?
Kobieta, która zakończyła swoją aktywność zawodową w grudniu 2024 roku, przepracowała łącznie 32 lata, w tym 14 w sieci Kaufland. Jej emerytura wynosi 2151,89 zł na rękę. Dla porównania, najniższe świadczenie emerytalne w Polsce wynosi obecnie 1623,28 zł netto, co oznacza, że świadczenie kobiety jest wyższe o 528,61 zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Apel związkowców
Organizacja OPZZ Konfederacja Pracy w swoim wpisie podkreśla konieczność walki o godne wynagrodzenia, ponieważ to one przekładają się na wysokość przyszłej emerytury.
Twoja emerytura nie będzie wiele wyższa, dołącz do nas i walcz z nami o godne wynagrodzenia, silni jesteśmy tylko razem. Od wysokości Twojego wynagrodzenia zależy wysokość Twojej emerytury. Dla pracowników centrali będą one nawet kilka razy wyższe! A Twoja? – napisano w poście.
Odpowiedź sieci Kaufland
Jak informuje g.pl, na zarzuty odpowiedział również Kaufland, który w przesłanym oświadczeniu podkreślił, że wynagrodzenia w firmie są uzależnione od sytuacji na rynku, doświadczenia pracowników oraz zakresu ich obowiązków.
Wynagrodzenie naszych pracowników jest ustalane na podstawie obowiązujących stawek rynkowych, doświadczenia oraz zakresu obowiązków. Chcielibyśmy jednocześnie zaznaczyć, że pracownicy naszej sieci otrzymują coroczne podwyżki, a wysokość wynagrodzeń niezmiennie plasuje nas w czołowej trójce najlepiej wynagradzających pracodawców w branży handlowej – poinformowała firma.
Problem niskich emerytur i prognozy na przyszłość
Eksperci podkreślają, że problem niskich emerytur dotyka nie tylko pracowników handlu, ale również innych grup zawodowych. Według Instytutu Emerytalnego stopa zastąpienia, czyli relacja pomiędzy ostatnią pensją a emeryturą, w latach 2014-2020 spadła z 52,5 proc. do 42,4 proc.
Jak podaje g.pl, oznacza to, że osoby przechodzące na emeryturę otrzymują mniej niż połowę swoich wcześniejszych zarobków. Agnieszka Łukawska z Instytutu Emerytalnego wyjaśnia, że obecny system emerytalny oparty na składkach odprowadzanych przez pracujących nie pozostawia wiele możliwości zmian.
Przy tej konstrukcji systemu, jaką mamy, czyli że składki obecnie pracujących finansują emerytury obecnych świadczeniobiorców, wiele się zmienić nie da. Wypłaty emerytury z FUS-u są gwarantowane przez państwo. W tej chwili wystarcza składek na pokrycie około 84-85 proc. wypłat. Reszta jest dofinansowywana z budżetu państwa, czyli w miarę jak będzie mniej osób płacących składki, to siłą rzeczy państwo będzie musiało więcej dokładać, ale to nie bardzo jest w tej chwili jak zmienić – mówi ekspertka, cytowana przez g.pl.
Co czeka przyszłych emerytów?
Z kolei Jarosław Oczki z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu w raporcie "Jak zatroszczyć się o zabezpieczenie na starość osób o niskich dochodach?" ostrzega, że do 2060 roku stopa zastąpienia może spaść do 28,7 proc., a jeśli wiek emerytalny nie zostanie podniesiony, nawet do 18,7 proc.
To oznacza, że przyszłe pokolenia seniorów mogą mieć jeszcze większe trudności w utrzymaniu się po zakończeniu aktywności zawodowej.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.