Od 9 grudnia fabryka Opla w Russelsheim będzie pracować tylko na jednej zmianie. Setki pracowników kontraktowych zostały już wysłane na przymusowy urlop, a przyszłość techników w centrum rozwoju stoi pod znakiem zapytania.
Według kierownictwa, zmiany są konieczne, aby poprawić konkurencyjność zakładu i usprawnić procesy wewnętrzne.
Jak podkreśla RadioZet, główna fabryka Opla pierwotnie była zaprojektowana do pracy na trzy zmiany i w szczytowym okresie zatrudniała ponad 40 tysięcy pracowników.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Obecnie liczba ta spadła do 1600 osób, a od miesięcy zakład funkcjonował na półtorej zmiany. Wkrótce pozostanie tylko jedna zmiana.
Problemy ze sprzedażą pojazdów oraz trudności na rynku europejskim są głównymi przyczynami wstrzymania produkcji.
W efekcie w Russelsheim całkowicie zawieszono montaż modeli Opel Astra oraz DS4. W październiku zwolniono już wielu pracowników kontraktowych, a kolejne redukcje etatów są planowane. Dla pracowników etatowych zapowiedziano ograniczenie godzin pracy i uruchomiono program dobrowolnych odejść.
Czytaj także: Wypłaty będą w innym terminie. KRUS podjął decyzję
Opel od dłuższego czasu boryka się z wyzwaniami sprzedażowymi, podobnie jak cały koncern Stellantis, właściciel marki. Trudności firmy pogłębiają się w obliczu problemów na europejskich rynkach motoryzacyjnych.
Z Polski do Niemiec. Zemsta Chin za unijne cła?
Przypomnijmy, że Polska fabryka w Tychach nie zobaczy drugiego modelu elektrycznego. Według Reutersa Stellantis i Leapmotor rezygnują z projektu produkcji crossoverów akumulatorów B10 w Polsce. Z drugiej strony obaj partnerzy rozważają produkcję tego ostatniego w zakładach Eisenach w Niemczech, które produkują modele Opla lub zakładach Trnava na Słowacji.
Chińczycy w ten sposób wyrażają swoje niezadowolenie z unijnych ceł na chińskie auta i, według doniesień, wpływa na decyzje międzynarodowych koncernów motoryzacyjnych.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.