Rząd postanowił nie realizować reformy dotyczącej oskładkowania umów zlecenie. Jak poinformowała minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, decyzja ta została podjęta przez Donalda Tuska.
Oznacza to, że osoby pracujące na umowach śmieciowych nie będą musiały płacić składek, co jednak stawia pod znakiem zapytania ich przyszłe emerytury.
Jak podaje "Fakt", decyzja rządu spotkała się z różnymi reakcjami w koalicji. Przemysław Koperski z Ministerstwa Infrastruktury podkreśla, że Lewica jest gotowa zająć się tym tematem, a projekt nowelizacji ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych jest już przygotowany. Aleksandra Gajewska zaznacza, że reforma wymaga dopracowania, a premier Tusk wyraził stanowisko koalicji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polska stara się o wsparcie 7,3 mld euro, a jednym z warunków jest ozusowanie umów cywilnoprawnych. Urszula Nowogórska z PSL podkreśla, że interesy pracowników i pracodawców muszą być uwzględnione.
Czytaj także: Banki ostrzegają klientów. Apelują ws. gotówki
Rząd rezygnuje z reformy. Prace trwają od wielu lat
Prace nad pełnym oskładkowaniem umów zleceń i o dzieło trwają od lat, jednak szybkie ich wdrożenie jest wątpliwe z uwagi na techniczne i polityczne trudności. Dotychczasowe propozycje zakładały objęcie obowiązkowymi ubezpieczeniami społecznymi wszystkich umów cywilnoprawnych, z wyjątkiem młodych pracowników do 26. roku życia.
Czytaj także: Cenowe rekordy we Włoszech. Już nie tylko masło
Wprowadzenie zmian w systemie składkowym wymaga znaczących przygotowań, w tym adaptacji systemów informatycznych ZUS. Zmiana stawiałaby także wyzwania polityczne związane z wyborami prezydenckimi. Podstawowe pytanie dotyczy tego, kto poniesie koszty - pracodawcy czy pracownicy, oraz jak wpłynie to na budżet państwa.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.