Zdalne liczniki prądu w polskich domach. Podali termin
Rachunki Polaków rosną. Wkrótce dane o zużyciu energii elektrycznej mogą być zbierane zdalnie. Już teraz zamontowano prawie 7 mln takich liczników, co stanowi prawie 40 proc. wszystkich odbiorców.
W ostatnim czasie niejednokrotnie słyszymy o rachunkach grozy, które wprawiają w osłupienie wiele osób. Końcowa kwota często przekracza możliwości, dlatego staramy się oszczędzać. Nie brakuje też oszustów, którzy podają do wyliczenia rachunku zaniżone dane.
Czytaj więcej: Ostra ocena Trumpa. "Przeszedł na rosyjskie pozycje"
Jeśli nie podamy we wskazanym czasie rzeczywistego stanu licznika, to rachunek będzie wyliczony na podstawie prognozy opartej na poprzednich rachunkach - przypomina "Super Express".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Joanna Górska wspomina czas swojej choroby. Zapytaliśmy ją także o Tomka Jakubiaka. "Będzie miał obowiązek pięknie żyć"
Dlatego w Polsce trwa intensywna wymiana liczników energii elektrycznej na nowoczesne urządzenia zdalnego odczytu. Jak podaje Portal Samorządowy, już blisko 7 mln takich liczników zostało zainstalowanych, co obejmuje ok. 36 proc. odbiorców. Do 2028 r. planowane jest objęcie nimi 80 proc. gospodarstw domowych. Do 4 lipca 2031 r. liczniki mają być zainstalowane już u wszystkich odbiorców energii w Polsce.
Zdalne liczniki mają na celu nie tylko ułatwienie rozliczeń na podstawie rzeczywistego zużycia energii, ale także ograniczenie oszustw związanych z fałszywymi danymi - przypomina "Super Express". Dzięki nim możliwe będzie korzystanie z taryf dynamicznych, co może przyczynić się do obniżenia rachunków za prąd. Jednak użytkownicy nadal będą musieli samodzielnie weryfikować swoje rachunki.
Zmiany oznaczają również zmniejszenie zapotrzebowania na pracę inkasentów, co może prowadzić do redukcji etatów w tej branży. Wprowadzenie zdalnych liczników to krok w stronę nowoczesności, ale także wyzwanie dla osób zatrudnionych w tradycyjnych formach odczytu liczników.