Eurostat podał dane dotyczące inflacji w Unii Europejskiej. Najniższą zanotowano w Irlandii. To zaledwie 1 proc. Niska jest też inflacja we Włoszech (1,4 proc.), w Luksemburgu, Finlandii i Szwecji (1,6 proc.).
Na drugim biegunie jest Polska. Roczna inflacja w naszym kraju to 3,9 proc. Wyższy wzrost cen zanotowano tylko w Estonii (4,1 proc.), Belgii (4,4 proc.), w Chorwacji (4,5 proc.), na Węgrzech (4,8 proc.) i w Rumunii (5,5 proc.).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dużo niższą inflację niż Polska mają Niemcy (2,8 proc.), a także Czesi i Słowacy (odpowiednio 3,3 i 3,2 proc.). Ekonomista Marek Zuber, ekspert Akademii WSB nie ma wątpliwości, że wynik ten to konsekwencja działań polskich polityków.
Zuber uważa, że szef NBP Adam Glapiński nie ma racji, mówiąc, że na inflację w Polsce wpływ miały wyłącznie czynniki zewnętrzne. Ekonomista wskazuje, że już w 2020 roku mieliśmy wysoki wzrost cen.
Czytaj także: Zwolnienia w firmie na Podkarpaciu. Ponad 120 osób
Pandemia w pierwszym okresie stłumiła konsumpcję, ale w 2020 roku mieliśmy inflację na podobnym poziomie, co dziś. Mimo to wtedy stopy procentowe były dużo niższe i nie chodzi mi tu jeszcze o działania covidowe. Dziś na inflację wpływają m.in. ceny prądu i energii, koszty pracy (np. gwałtowne podniesienie płacy minimalnej), wszystkie elementy związane z działaniem państwa (np. Polski Ład), które oznaczały podniesienie kosztów funkcjonowania przedsiębiorstw - tłumaczy Zuber w rozmowie z o2.pl.
Według analityka rynków finansowych inflację widać głównie przez pryzmat sektora usług. Zuber wskazuje, że udział kosztów energii np. w gastronomii czy wśród fryzjerów jest bardzo wysoki, a trudno tam o automatyzację. Z tego względu ceny rosną. Problemem ma być też brak inwestycji i problem ze zwiększeniem wydajności pracy.
W związku z tym nie ma jak wchłaniać rosnących kosztów - wyjaśnia Zuber.
Tańsze kredyty i niższe ceny? Musimy jeszcze poczekać
Marek Zuber wskazuje, że Rada Polityki Pieniężnej to "nieprzewidywalne ciało". Uważa, że RPP już raz zaskoczyła ekonomistów. Trudno więc wyrokować, jak członkowie rady podejdą do danych inflacyjnych.
Po jednej z pierwszych podwyżek stóp trzy lata temu Adam Glapiński - który sugerował wcześniej, że tej podwyżki nie będzie - stwierdził, że Rada Polityki Pieniężnej tą decyzją zaskoczyła rynek i taki był jej cel. W świecie cywilizowanym bank centralny nie może zaskakiwać rynków. Ale w związku z tą wypowiedzią nie mam pojęcia, co zrobi RPP. To obecnie nieprzewidywalne ciało - wyjaśnia ekonomista z WSB.
Zuber wskazuje jednocześnie, że być może "perspektywa obniżek stóp procentowych pojawi się w połowie roku". Ma nadzieję, że "najdalej pod koniec roku zobaczymy obniżkę stóp procentowych i będziemy płacić niższe kredyty". Przypomnijmy, że inflacja pozytywnie zaskoczyła pod koniec roku, rosnąc wolniej, niż przewidywali analitycy. Ekspert prognozuje zaś tendencję spadkową w kolejnych miesiącach, a to wszystko powinno sprzyjać luzowaniu polityki pieniężnej.
Jest szansa, że na koniec roku inflacja będzie istotnie niższa niż na koniec 2024 roku. Mam nadzieję, że będzie to nawet poziom poniżej 4 proc. rok do roku. Ale ciężko przewidywać, jakie kroki podejmie Rada Polityki Pieniężnej - wskazuje Marek Zuber.
Inflacja zależna od bezrobocia? Dziś to nie jest reguła
Z danych opublikowanych przez Eurostat wynika, że w niektórych krajach o niskiej stopie bezrobocia inflacja jest wyższa. Przykładem może być Polska (bezrobocie 3 proc., jedna z najniższych wartości w UE), gdzie inflacja również jest stosunkowo wysoka. Z kolei w Hiszpanii, gdzie stopa bezrobocia wynosi aż 10,6 proc., inflacja to jedynie 2,8 proc.
Czy jednak można mówić o ekonomicznej regule? Przykład Czech, gdzie bezrobocie jest jeszcze niższe niż w Polsce (2,6 proc.), a inflacja wynosi tylko 3,3 proc., pokazuje, że zależność ta nie jest oczywista.
Marek Zuber wyjaśnia, że w "normalnych czasach" możemy mówić o takiej zależności, ale po pandemii i w trakcie wojny w Ukrainie trudno o taką zasadę.
Zazwyczaj było tak, że niskiemu bezrobociu towarzyszy podwyższona inflacja. Wzrost gospodarczy, który obniża bezrobocie, zazwyczaj wynika bowiem również z konsumpcji, a ta podkręca inflację. Ale akurat ostatnie 5 lat było specyficznych. Mieliśmy takie czynniki, jak wojna i pandemia. Politycy mrozili gospodarki. Wtedy spadła konsumpcja i inflacja, ale nie wzrosło bezrobocie, bo mieliśmy w Europie tarcze ochronne. Ciężko więc dziś mówić, że wysoka inflacja jest skorelowana z niskim bezrobociem. To częste w normalnej sytuacji. A kiedy ostatnio sytuacja była normalna? -kończy ekspert w rozmowie z o2.pl.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl