Andrzej Rybiński, znany z przebojów takich jak "Nie liczę godzin i lat", zmaga się z niską emeryturą. Mimo to, artysta wybrał życie na wsi, z dala od miejskiego zgiełku. Jego świadczenie nie pozwala na komfort, ale odnajduje radość w bliskości natury i rodziny.
Rybiński podkreśla, że jego emerytura jest niewystarczająca nawet na wykarmienie jego pięciu kotów i suczki Rudzi. Mimo to, artysta kontynuuje koncertowanie oraz nagrywanie nowych piosenek, co pozwala mu finansowo radzić sobie z codziennymi potrzebami.
Chociaż emerytura Rybińskiego jest niska, jego miłość do muzyki i aktywność koncertowa dostarczają mu witalności i energii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Często jestem w trasie, bo w ciągu roku gram około siedemdziesięciu koncertów, a kiedy ktoś mnie pyta, co robię, że ciągle jestem w dobrej formie, odpowiadam: "wszystko, prócz palenia papierosów". Od trzydziestu trzech lat nie wziąłem papierosa do ust, mimo że kiedyś wypalałem trzy paczki dziennie. Porzucenie nałogu było moim jednym z największych, życiowych osiągnięć - mówił w rozmowie z "Faktem".
Czytaj także: 620 zł z ZUS co miesiąc. Jak uzyskać dodatkowe wsparcie?
Znalazł spokój na wsi
Mieszkanie w pobliżu Puszczy Kampinoskiej daje Rybińskiemu możliwość czerpania z uroków wiejskiego życia. Zajmuje się wędzeniem własnych wyrobów i korzysta z warzyw i owoców z własnego ogrodu. To proste przyjemności dają mu radość i spełnienie.
Andrzej Rybiński, choć zmagający się z finansowymi przeciwnościami, pokazuje, jak można znaleźć szczęście i zadowolenie dzięki życiu w zgodzie z naturą i miłości bliskich.