Seniorka jechała taksówką 6,5 km. Zapłaciła 720 zł
Kierowca taksówki w Warszawie wziął od starszej kobiety 720 zł za krótki przejazd. W internecie szybko zidentyfikowano oszusta. Czy kierowca będzie się musiał teraz tłumaczyć w Urzędzie Skarbowym?
We wtorek, 21 października, doszło do sytuacji, która zbulwersowała internautów. Starsza kobieta z Ukrainy padła ofiarą pseudo-taksówkarza w Warszawie. Ewa Sufin-Jacquemart, działaczka Partii Zieloni opisała całą historią w mediach społecznościowych.
Oszukańcza taryfa
Starsza kobieta, która przyjechała na Dworzec Wschodni w Warszawie, poszukiwała bezpiecznego transportu do Śródmieścia. Zamiast tego trafiła na naciągacza.
Podszedł polski mężczyzna "dokąd pani jedzie?". "Ja taxi, zawiozę panią". Zapytała czy może mu dać hrywnie. On zapytał czy ma kartę płatniczą. Powiedziała że tak. Dowiózł ją z Dworca Wschodniego na Szwoleżerów w Śródmieściu przy Wisłostradzie - relacjonuje Ewa Sufin-Jacquemart.
W Warszawie powstanie nowa hala. "Najwyższy czas"
Jak widzimy na paragonie, mimo że według taksometru kwota wskazywała 117 zł, chytry taksówkarz zastosował "cenę umowną", czyli 720 zł za kurs o długości zaledwie 6,5 kilometrów. Początek kursu był o godz 9:07, a koniec o 9:22. Podróż trwała zatem 15 minut.
Sufin-Jacquemart wyznała, że oddała część pieniędzy kobiecie ze wstydu za nieuczciwego rodaka. "Oddałam kobiecie część tej kwoty ze wstydu za Polaka, który jest po prostu bandziorem bez czci i wiary"– czytamy we wpisie.
Opublikowane w sieci zdjęcie paragonu pozwoliło internautom zidentyfikować kierowcę. Szybko w sieci rozpowszechniły się jego dane osobowe, w tym imię, nazwisko i numer rejestracyjny auta. Teraz grozi mu zgłoszenie do Urzędu Skarbowego i innych organów.
W komentarzach w mediach społecznościowych internauci sugerują, by zgłosić kierowcę "wszędzie, gdzie się da", podkreślając, że jego działania są typowym "złodziejstwem".
"110 PLN za kilometr. Złodziejstwo!"; "Paragon niefiskalny zgłosić do urzędu skarbowego. Z rozkoszą się panem zajmą", "Chciwy drań" - czytamy w komentarzach.
Choć fakt, że kierowca zaoferował "cenę umowną" może być trudny do udowodnienia, jasne jest, że jego postępowanie przy użyciu niefiskalnego paragonu jest niedopuszczalne.