"Z biedy w nędzę". Tyle zarabia woźny, a tyle nauczyciel
1 września ruszył rok szkolny. Mimo to w placówkach na terenie całej Polski brakuje tysięcy pracowników. Ofert pracy nie brakuje w każdym województwie. Chętnych nie widać, wszak mowa o pracy stresującej, wymagającej, ale kiepsko płatnej.
Za nami pierwszy tydzień nowego roku szkolnego, ale kadry w szkołach jak Polska długa i szeroka bynajmniej nie są kompletne. Tysiące placówek szukają nauczycieli, wychowawców i innych pracowników. Zgodnie z dostępną online informacją o wolnych stanowiskach w jednostkach systemu oświaty, jeszcze 1 września w województwie mazowieckim brakowało 856 pracowników.
Poszukiwani są nauczyciele różnych przedmiotów, logopedzi, wychowawcy czy referenci administracyjni. Dominują jednak oferty dla "belfrów", choć nie brakuje też wolnych stanowisk dla nauczycieli wspomagających.
W Małopolsce placówki dydaktyczne również poszukiwały stek pracowników. Zdecydowana większość ofert dotyczy wakatów dla nauczycieli przedmiotów ogólnokształcących.
Na Śląsku 1 września otwarte drzwi czekały dla 303 pracowników, oprócz ofert dla nauczycieli były też wolne stanowiska dla psychologa, tyflopedagoga czy fizjoterapeuty w zakresie gimnastyki korekcyjnej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Obowiązkowe prace domowe: "Wszyscy mieliśmy poczucie bezsensu"
W woj. łódzkim szkoły i placówki dydaktyczne szukają 209 osób, w większości pozostałych województw liczba wolnych wakatów przekracza setkę. Nieco mniejsze zapotrzebowanie jest w Świętokrzyskiem, gdzie lokalne placówki szukają 74 nauczycieli, logopedów, pedagogów i wychowawców.
Zarobki? Nauczyciel niczym woźny
Skąd tyle wakatów? Chodzi, rzecz jasna, o pieniądze. Wynagrodzenia nauczycieli wciąż budzą ogromne emocje – początkujący pedagog zarabia dziś zaledwie o 453–473 zł więcej niż woźny w tej samej szkole. Płace nauczycieli wciąż rosną ustawowo, zapowiadana jest kolejna podwyżka, ale zaledwie o 3 proc.
Od stycznia 2025 obowiązuje nowa kwota bazowa – 5 434,82 zł, co przełożyło się na wyższe stawki zasadnicze: 5 153 zł dla nauczycieli początkujących, 5 310 zł dla mianowanych i 6 211 zł dla dyplomowanych. Mowa o stawkach brutto.
Dla młodych? "Nie warto"
Średnie pensje wraz z dodatkami są wyraźnie wyższe, ale i tak nie powalają. Sięgają odpowiednio 6 672, 7 826 i 10 000 zł brutto. Co o zarobkach w branży sądzi nauczycielka szkoły podstawowej z wieloletnim doświadczeniem?
Podwyższyli nam płacę z biedy w nędzę, zarobki są takie, że nie warto iść po studiach w ten zawód, o ile się nie ma pasji. Ja, jako nauczyciel dyplomowany, mając dwa etaty w szkole, finansowo nie narzekam. Poza tym lubię tę pracę i spełniam się – opowiada pani Monika, nauczycielka jednej z kieleckich podstawówek.
Młodzi nauczyciele narzekają nie tylko na nikłe zarobki. Często wskazują też na stres w pracy i coraz bardziej nieobliczalną młodzież. Przyznają ponadto, że prestiż zawodu systematycznie spada, czego przykładem są między innymi coraz trudniejsze interakcje z rodzicami.
"Jeden z najlepszych zawodów"
Zupełnie inaczej w tej sprawie wypowiada się pan Józef, który przez lata pracował jako nauczyciel w kilku różnych placówkach dydaktycznych, z dwoma technikami i uczelnią wyższą na czele.
Praca nauczyciela to jeden z najlepszych zawodów, jaki może być. Dużo czasu wolnego, kontakt z młodzieżą, wycieczki. A latem można dorobić jako wychowawca na koloniach – wylicza doświadczony nauczyciel niemieckiego.
W Polsce wszelkie przywileje, ale i obowiązki wynikające ze specyfiki zawodu reguluje "Karta Nauczyciela", ustawa określająca m.in. zasady zatrudnienia, awansu, czasu pracy i wynagrodzeń pracowników dydaktycznych. To właśnie dzięki tej ustawie mogą oni liczyć na dłuższy urlop, liczne dodatki i ochronę zatrudnienia.