Obawy Niemców. Mogą potrzebować kierowców z Polski
Niemcy alarmują, obawiając się, że w przypadku wybuchu wojny z Rosją ich gospodarka nie poradzi sobie bez kierowców z Polski i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Chodzi o setki tysięcy osób. Polska branża już dostrzegła ten problem i ostrzega przed konsekwencjami.
Rosyjska inwazja na Ukrainę i widmo rozprzestrzeniającej się wojny sprawiły, że Niemcy w ekspresowym tempie porzucili dotychczasowe wygodne życie na rzecz zbrojeń. Przy okazji wyszło na jaw, jak mocno ich gospodarka zależy od pracowników z innych europejskich krajów, z Polską na czele.
Katarzyna Butowtt poznała męża na swoim ślubie. "Śmieszna historia"
Dirk Engelhardt, prezes Federalnego Stowarzyszenia Transportu Towarowego, Logistyki i Utylizacji Odpadów, ostrzegł podczas rozmowy z "Bildem", że już teraz brakuje im około 100 tysięcy kierowców ciężarówek, a sektor ten w dużej mierze opiera się na pracownikach zewnętrznych.
Engelhardt szacuje, że w razie wojny 300 tys. pracowników z Europy Środkowo-Wschodniej mogłoby "zginąć albo być zmuszonymi do powrotu do domu". Oznacza to, że – biorąc pod uwagę braki i ogólne zapotrzebowanie – wówczas nasi zachodni sąsiedzi musieliby znaleźć pilnie aż 400 tys. kierowców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jeśli nie uda nam się zniwelować luki 400 tysięcy kierowców, w sytuacji kryzysowej nie będziemy w stanie ani odpowiednio wspierać Bundeswehry, ani zaopatrywać ludności cywilnej – mówi Niemiec na łamach "Dziennika Gazety Prawnej".
Szef organizacji niemieckich transportowców ma konkretny pomysł na rozwiązanie tego problemu – chce, aby w kryzysowej sytuacji za kierownicami ciężarówek siadały kobiety w możliwie jak największej liczbie. Do tego jednak Niemcy muszą zmienić przepisy, czego orędownikiem jest sam pomysłodawca.
Niemcy "biorą wszystko"
Potencjalne kłopoty naszych sąsiadów dostrzegła polska branża. Krajowy sektor transportowy jest jednym z największych w Unii Europejskiej, a kierowcy mają dobrą reputację i są bardzo mile widziani na Zachodzie.
Jest to co prawda rynek otwarty, ale stare państwa unijne traktują wybiórczo te ogólne zasady. Kiedy chodzi o podział rynku w branży handlowej, to biorą wszystko – ostrzega w rozmowie z "DGP" Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce.
Co więcej, prezes podkreśla, że polscy kierowcy są solidnie wykształceni w dobrze funkcjonujących szkołach branżowych, mają też wszelkie niezbędne uprawnienia. Nasi sąsiedzi o tym doskonale wiedzą.
Niemcy chcieliby po prostu zapłacić i odessać z rynku jak najwięcej potrzebnych im aktualnie pracowników – zaznacza cytowany przez "DGP" Jan Buczek.