Marek Włodarczyk dołączył do grona artystów, którzy otrzymują emerytury nazywane "głodowymi" od polskiego ZUS. Aktor zdradził, że jego polska emerytura wynosi zaledwie 42 złote.
Niska kwota wynika z faktu, że w Polsce aktorzy często pracują na tzw. umowach śmieciowych, które nie uwzględniają składek emerytalnych.
W Polsce aktorzy pracują na tzw. umowach śmieciowych i nikt nie odprowadza za nas składek emerytalnych. W związku z tym, mimo że gram w polskich produkcjach od 20 lat, moja emerytura jest taka niska. Ale nie ubolewam nad tym. Cieszę się, że mam pracę i mogę zarabiać - podkreślał Włodarczyk w rozmowie z "Plejadą".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na szczęście dla Włodarczyka, jego sytuację ratuje niemiecka emerytura. Aktor przez lata występował także w niemieckich produkcjach, co pozwoliło mu na zdobycie tamtejszych świadczeń.
Czytaj także: Wyższa emerytura? Ten trik od ZUS może pomóc
Choć niemiecka emerytura "nie jest bez szaleństw", jak przyznaje aktor, to jest znacznie wyższa niż polska i pozwala mu swobodniej zarządzać budżetem.
Praca zawodowa a emerytura
Mimo tak niskich świadczeń z Polski, Marek Włodarczyk nie narzeka na swój los. Jak sam podkreśla, nadal jest aktywny zawodowo i korzysta z każdej okazji do zarobku. Wciąż cieszy się z możliwości grania oraz zarabiania, co pozwala mu cieszyć się życiem bez większych trosk o finanse.
Włodarczyk wskazuje również na problem w systemie emerytalnym dla artystów w Polsce, podkreślając konieczność uregulowania kwestii umów i składek emerytalnych, co mogłoby polepszyć sytuację wielu polskich artystów w przyszłości.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.