Podczas, gdy politycy obrzucają się błotem, szukając winnych wysokich cen masła, Polacy zastanawiają się, czy są jeszcze jakieś szanse na niższe ceny za kostkę tego tłuszczu. Zwłaszcza, że przy przedświątecznych przygotowaniach masło jest jednym z najpilniejszych towarów. Eksperci mają dla nas dwie wiadomości - dobrą i złą.
Ceny masła w sklepach w tym roku przyprawiają o zawrót głowy. Najtaniej ten produkt można kupić w supermarketach. Z tego rozwiązania prawdopodobnie nie skorzystała Marianna Schreiber, która miała zapłacić aż 12 zł za kostkę. - Hańba - pisze w mediach społecznościowych.
Kostka masła w sklepie kosztuje już niemal 10 złotych i nie zanosi się na razie na to, by cena tego produktu spadła. Kiedy padnie psychologiczna bariera i będziemy płacić rekordowo dużo na jeden z tych podstawowych produktów? Być może jeszcze w tym roku. Niestety, sytuacja na rynku nie nastraja optymizmem.
Niemal cała Europa Środkowa walczy z rosnącymi cenami masła. Szczególnie trudna sytuacja jest u naszych południowych sąsiadów, gdzie zanotowano wzorst średnio o 40 proc. rok do roku. W związku z szybko rosnącymi cenami, w Czechach trwa debata na ten temat, w której nie brak porównań do Polski.
- W ostatnich tygodniach masło w Czechach stało się produktem luksusowym - donosi portal denik.cz. Wszystko przez rekordowe ceny. Za kostkę płaci się gdzieniegdzie nawet ponad 70 koron (przeszło 12 zł), dlatego wielu Czechów mieszkających blisko granicy z Polską woli zakupy u nas niż u siebie.
Inflacja i coraz większe podwyżki produktów spożywczych w sklepach sprawiają, że Polacy drżą na myśl o codziennych podstawowych zakupach. Eksperci z niepokojem śledzą rynek i zastanawiają się czy cena bazowego produktu, za jaki uchodzi masło przekroczy psychologiczną barierę 10 złotych.