Stała 15 godzin w kolejce, wydała 500 euro. Szaleństwo na punkcie Labubu w Berlinie
Europę ogarnął prawdziwy fenomen pluszaków Labubu. Niepozorne maskotki są sprzedawane za olbrzymie pieniądze, a trend podsycają gwiazdy Instagrama. W piątek otworzono pierwszy sklep stacjonarny w Berlinie. Aby zdobyć upragnioną maskotkę, należało odstać długie godziny w kolejce i zapłacić niemałe pieniądze.
W piątek 25 lipca przed centrum handlowym Alexa na Alexanderplatz w Berlinie utworzyła się długa kolejka. Niektórzy fani Labubu przyjechali specjalnie z odległych regionów, takich jak Bawaria czy Saksonia-Anhalt, aby uczestniczyć w otwarciu pierwszego w Niemczech sklepu z tymi charakterystycznymi maskotkami – informuje Deutsche Welle.
Tego dnia w Berlinie padał dość obfity deszcz, ale i tak wiele osób ustawiło się w kolejce już od wczesnych godzin porannych, niektórzy w nocy, niosąc ze sobą własne pluszaki.
Było chaotycznie, było bardzo ciepło, ale było warto – powiedziała Cynthia Schlater z miasta Riesa w Saksonii, cytowana przez Deutsche Welle.
Młoda kobieta zapłaciła ok. 500 euro. Wcześniej musiała odstać w kolejce aż 15 godzin.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Eva Minge o laleczkach LaBubu.
Chińska firma Pop Mart, producent i sprzedawca niezwykle popularnych maskotek, zadebiutowała na niemieckim rynku właśnie tym sklepem. Centrum handlowe Alexa przygotowywało się na spodziewany wzmożony ruch klientów już na kilka tygodni przed otwarciem.
Fenomen Labubu na świecie
Labubu to pluszowe stworki z dużymi oczami i ostrymi zębami, które w ostatnich miesiącach zdobywają ogromną popularność w Europie.
Ceny maskotek rosną, a limitowany egzemplarz został sprzedany na aukcji za zawrotną sumę ponad 30 000 dolarów. Trend podsycają influencerzy na TikToku i Instagramie, pokazujący otwieranie pudełek-niespodzianek.
W Chinach Labubu są znane od dawna, a kolekcjonerzy prześcigają się w zakupach, próbując odgadnąć zawartość pudełek. Firma Pop Mart, założona w 2010 roku, zamierza otworzyć jeszcze dwa kolejne sklepy w Berlinie.