Deszcze i raptem 10 stopni. Polki i Polacy anulują wczasy w Zakopanem
Lato w tym roku nie rozpieszcza. Na Podhalu w nocy temperatura spada do 10 stopni, do tego co chwilę pada deszcz. Zamiast słonecznych promieni za oknami, jest typowa dla jesieni szarość. Wielu wczasowiczów nie zamierza wydawać niemałych pieniędzy na urlop w takich warunkach. Polacy anulują rezerwacje, a górale mają problem i liczą na tłumy turystów z zagranicy.
Tegoroczne lato w Polsce nie rozpieszcza miłośników wysokich temperatur. Zamiast słonecznych dni, dominuje deszcz i pochmurne niebo. Do tego silny wiatr. Zarówno czerwiec, jak i lipiec nie przyniosły oczekiwanej poprawy.
W górach aktualnie w ciągu dnia termometry wskazują 18 stopni Celsjusza. W nocy słupki rtęci wskazują raptem 10 stopni. Turyści w związku z tym rezygnują z przyjazdów.
Jak podaje "Wyborcza", jedna z mieszkanek wsi Obidowa w Małopolsce przyznaje, że planowała wycieczkę rowerową z rodziną wokół Zalewu Czorsztyńskiego, ale odwołała ją ze względu na pogodę. Inny turysta z Łodzi mówi, że planował zdobyć Mnicha i Okno Pawlikowskiego, ale przełoży wyprawę na przyszły rok.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bilety, przekąski i pamiątki. Oto ceny, w nowym parku rozrywki
Wielu właścicieli hoteli i pensjonatów w Zakopanem nie ukrywa rozczarowania. Część rezerwacji została anulowana, inne nie doszły do skutku. Emilia Glista z lokalnej agencji marketingowej w rozmowie z "Wyborczą" wyjaśnia, że choć elastyczne oferty z bezpłatną rezygnacją są dziś standardem, to zła pogoda realnie wpływa na liczbę turystów.
W porównaniu do ubiegłego roku widać, że turystów jest trochę mniej. Nie są to wielkie różnice, ale w tym okresie zwykle był już pełen ruch – przyznaje na łamach "Wyborczej".
W centrum Zakopanego obłożenie wynosi około 90 proc., ale na peryferiach spada poniżej 70 proc. Aby ratować sezon, właściciele obiektów obniżają ceny – w centrum noclegi zaczynają się od 350 zł za dobę, a na obrzeżach już od 250 zł.
Hotelarze liczą na turystów z zagranicy
Mały turystyczny kryzys w Zakopanem mogą zatem uratować obcokrajowcy, którym kapryśna zakopiańska aura straszna nie jest.
Mamy sporo turystów zagranicznych, którzy mimo pogody i tak przyjeżdżają. Najwięcej gości widać z Bliskiego Wschodu, ale są też turyści z Węgier, Słowacji, Czech, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Litwy, a nawet z Izraela – podkreśla Emilia Glista w rozmowie z "Wyborczą".
W Zakopanem sezon zwykle trwa do 15 sierpnia, ale w tym roku turyści nie dopisują. Jeśli sytuacja się nie zmieni, właściciele pensjonatów i hoteli będą musieli pogodzić się z mniejszymi zyskami. Po kilku latach pełnych rezerwacji, teraz wygląda na to, że cepry zostawią u gazdów mniej dutków niż zwykle.